Nie planowałem zajmować się na swoim blogu tematyką piłkarską, ponieważ z miłości do tej dyscypliny sportu wyleczyłem się już jakiś czas temu. Tym razem jednak temat mocno wykracza poza świat piłki, ponieważ dotyczy budżetu naszego miasta. Zrobię więc wyjątek i poświęcę całej sytuacji krótki wpis, ponieważ miała ona miejsce dzisiaj i nie chciałbym aby temat przeszedł niezauważony. Niech inni zajmą się rozbieraniem go na części pierwsze.
Na wstępie, dla własnego bezpieczeństwa zaznaczę, że nikogo o nic nie oskarżam. Przedstawiam wam tylko kilka faktów. Wnioski wyciągnijcie sami.
W połowie maja tego roku przez media przewinęła się informacja o tym, że konsorcjum współtworzone przez Lecha Poznań i spółkę Marcelin Management wynegocjowało z władzami miasta nowe warunki umowy z tytułu dzierżawy Stadionu Miejskiego. Roczny koszt dzierżawy spadł z 3,1 mln do 600 tys. złotych. W przypadku sprzedaży nazwy Stadionu 100% zysków pozostać miało w budżecie Lecha. Ponadto miasto zrzekło się czynszu od dnia meczowego, który wynosił 4,5 proc od każdego spotkania, na rzecz 4 proc. czynszu jedynie w pojedynkach fazy grupowej Ligi Europy oraz Ligi Mistrzów.
Aneks do umowy podpisał Prezydent Ryszard Grobelny. Umowa weszła w życie 24 maja.
http://wtkplay.pl/video-id-5180-lech_zaplaci_duzo_mniej_za_dzierzawe_stadionu
(informacja na temat podpisania aneksu do umowy)
Pytany przez media o przyczynę swojej decyzji Prezydent bronił jej takimi słowami:
„Lech obiektywnie nie był w stanie zrealizować zawartej dwa lata temu umowy. Zakładaliśmy większe przychody, ale nie udało się zarobić na nazwie stadionu, spodziewaliśmy się też większej frekwencji podczas meczów. Stadion się nie zbilansował, dlatego mogliśmy albo rozwiązać umowę, skoro nie jest możliwa do realizacji, albo zawrzeć aneks. Podpisanie umowy oznacza weryfikację naszych planów finansowych, ponieważ zakładaliśmy przychody wynikające z umowy operatorskiej. Teraz będą one mniejsze, a to poważna zmiana – powiedział prezydent miasta Poznania, Ryszard Grobelny.” (źródło-sport.wp.pl)
Za jedną z głównych przyczyn ustępstw Miasta wobec Lecha Prezydent Grobelny uznał fakt, że spółka córka Lecha Poznań – Marcelin Management od momentu powstania stadionu nie jest w stanie znaleźć sponsora tytularnego stadionu.
Zadziwił mnie fakt, że najważniejsza osoba w mieście ustawiła się przede wszystkim w roli obrońcy interesu klubu piłkarskiego, a nie miasta (rzekomo mniejsze pieniądze dla miasta były podyktowane interesem wspólnym).
Gdy informacja o ponad pięciokrotnym obniżeniu kwoty zawartej w umowie trafiła do mediów miałem akurat okazję spotkać się z moim znajomym. Naturalną siłą rzeczy pokusiliśmy się również o komentarz na temat tego zdarzenia. Kolega wypowiedział wówczas mniej więcej takie słowa:
„Zobaczysz co się teraz wydarzy. Za miesiąc-dwa okaże się że Lech/Marcelin Management nagle znalazł sponsora, który wykupi nazwę stadionu, a miasto znów będzie biedniejsze o kilka mln złotych.” W ten sposób Kolejorz nie dość że za najem stadionu zapłaci ponad pięć razy mniej, to jeszcze zachowa prawo do 100% zysku ze sprzedaży nazwy (w pierwotnej umowie 30% zysków miało trafić do kasy miasta).
Dzisiaj – 14 czerwca 2013, czyli prawie dokładnie miesiąc po podjęciu decyzji i 3 tygodnie po wejściu w życie aneksu do umowy miasto zelektryzowała informacja, że oto, po roku starań i poszukiwań, dzięki wielkim wysiłkom, Marcelin Management nareszcie znalazło chętnego do zakupu nazwy Stadionu. Przypadek?
http://wtkplay.pl/video-id-5636-stadion_miejski_to_teraz_inea_stadion
(skrót konferencji prasowej dotyczącej pozyskania sponsora)
Po wysłuchaniu relacji z konferencji echem odbijają mi się w głowie słowa prezesa konsorcjum Lecha:
„Chciałem w tym miejscu także podziękować serdecznie Panu Prezydentowi Miasta Poznania, który aktywnie włączył się w poszukiwania sponsora tytularnego i uczestniczył nawet w wielu spotkaniach z potencjalnymi INNYMI yyy… najemcami nazwy stadionu. Serdecznie dziękuję.”
Czy Prezes mówił o tym samym Panie Prezydencie który jeszcze miesiąc temu mówił, że sponsora nie można znaleźć? Mamy rozumieć że INEA wyskoczyła nagle spod ziemi po tym jak:
„Zarząd Inea długo zastanawiał się jaki obiekt, jakie miejsce jest najlepsze z punktu widzenia tego co robimy.”
Długo czy w sam raz?
Mogli zapytać mnie, trochę miasto ogarniam. Powiedziałbym im rok temu że najlepszym z punktu widzenia tego co robią obiektem jest stadion przy ul. Bułgarskiej. Mogliby już dawno być sponsorem tytularnym, a miasto miałoby argument aby nie rezygnować z wynegocjowanych wcześniej pieniędzy.
Ale „Chemia była”…
Na koniec krótka ciekawostka podsunięta mi przez kolegę:
„Możesz dopisać, że we wcześniejszej umowie miasto miało dostać 30% i NIE MNIEJ niż 1 mln zł rocznie od sponsora nazwy stadionu… Aha, no i ciekawostka. W aneksie jest zapis, że jeśli operator wykaże zyski, to po 5 latach zacznie się dzielić z miastem fifty-fifty. Umowa z Inea została podpisana na… 5 lat!!!”
Oceńcie sami czym to wam pachnie. Mam prawo być zaniepokojony?
A po drodze… http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/5925839,stadion-w-poznaniu-kto-zarobil-miliony-a-kto-stracil-na-jego-budowie,1,id,t,sa.html
Pingback: Pytania do Prezydenta | acomnieto