Tyrady i Peany

    Pisanie dość powszechnie uznawane jest za rodzaj autoterapii stosowanej przez osoby balansujące na cienkiej linie rozciągniętej pomiędzy psychicznym zdrowiem i szaleństwem. Można doszukiwać się najróżniejszych przyczyn tego, że niektórzy z nas decydują się przelewać swoje myśli na papier/twardy dysk. Czasem wynika to z naturalnej chęci uzewnętrznienia się, swoistego myślowego ekshibicjonizmu. Kiedy indziej jest efektem trudnych doświadczeń, które dotykają nas na tyle mocno że stają się podstawą naszego dialogu z resztą społeczeństwa, a nawet tematem przewodnim naszego życia.

Bywa że piszemy chcąc podzielić się z innymi swoją pasją, próbując pokazać im kawałek świata którego dotychczas mogli nie dostrzec, a który być może i dla nich stanie się źródłem fascynacji. Piszemy również chcąc zwrócić uwagę na dostrzeganą przez nas niesprawiedliwość, lub po prostu po to aby zaistnieć w świadomości innych ludzi. Pisanie może wynikać z dobrych lub złych emocji. Może być tyradą lub peanem na temat zastanej rzeczywistości. Katalizatorem pisania może być niemal wszystko.
Każdy kto czuje że ma coś do powiedzenia pisać powinien, oszaleje jeśli nie zacznie uprzednio doprowadzając do szału mimowolnych odbiorców swoich tyrad. Słowo pisane od mówionego różni się tym że jest znacznie mniej inwazyjne. O tym czy chcemy coś przeczytać decydujemy sami, o tym czy mamy ochotę czegoś wysłuchać niestety nie zawsze. Być może dlatego niektórzy z nas coraz częściej wyłączają odbiorniki radiowe i telewizyjne.
Jeśli roznosi Ciebie wewnętrzna potrzeba dzielenia się swoimi przemyśleniami z innymi… pisz. To najprostsza metoda odseparowywania odbiorców zainteresowanych Twoim zdaniem, od tych których interesuje wyłącznie to abyś przestał mówić. Pisz dla własnego zdrowia, nawet jeśli nikt oprócz Ciebie miałby nie przeczytać tego co wyklikasz. Pisz. Zanim niezainteresowani przestaną udawać że słuchają.

Tak sobie ostatnio pomyślałem.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *